Purity „Pip” jest młodą kobietą, która pragnie poznać swojego ojca. Matka nie chce zdradzić córce żadnych szczegółów na jego temat. Dziewczyna właśnie skończyła studia i chciałaby spłacić kredyt studencki. Liczy na to, że gdyby odnalazła swojego ojca, ten mógłby jej pomóc, jednak jej matka stanowczo protestuje.
Wkrótce Pip zaczyna pracę dla tajemniczego portalu ujawniającego oszustwa i wykroczenia popełniane przez światowe rządy i korporacje. Wdaje się w romans z jego właścicielem, wikłając się tym samym w sieć intryg i tajemnic…
Bez skazy" to najnowsza powieść Jonathana Franzena, który jest określany mianem największego żyjącego pisarza amerykańskiego.
To świetna, szalenie wciągająca komedia pełna oryginalnych postaci - Kalifornijczyków, obywateli Niemiec Wschodnich: rodziców, informatorów, dziennikarzy, których ścieżki krzyżują się w świecie opanowanym przez Internet.
Powieść jest pełna idealizmu, ale posiada również mroczniejszą stronę. Autor bestsellerowych "Korekt" i "Wolności" przedstawia świat w szerszej perspektywie, nie pozostawiając czytelnika obojętnym.
"Franzen widzi świat w szerokiej perspektywie i świetnie pisze o najmroczniejszych i najbardziej skrywanych uczuciach. "Bez skazy" to niezwykle bogata, inteligentna powieść, od której trudno się oderwać."
Kirkus Reviews
Napisaniem „Bez skazy” Franzen na nowo zdefiniował realistyczną powieść i jako jeden z nielicznych poradził sobie z opisem internetowego świata, w którym wszystko jest tak samo ważne. Dziś, obok Houellebecqa, to najlepszy literacki analityk współczesności.
Z najnowszą powieścią Jonathana Franzena było tak: najpierw miłośnicy pisarza zostali mile zaskoczeni – oto autor, który na ogół pracuje nad nową książką przez dekadę, zaledwie pięć lat po ukazaniu się „Wolności” zapowiedział rychłą publikację kolejnego dzieła. Potem ukazało się kilka entuzjastycznych przedpremierowych recenzji w mediach analogowych (m.in. w „The New York Times”). Następnie „Purity” (wolę używać oryginalnego tytułu, bo polskie „Bez skazy” pozostawia niestety wiele do życzenia) znalazło się na półkach księgarń, na Kindle’ach oraz na iPadach, i pojawiły się na jego temat kolejne głosy. Niezależnie od tego, czy były to głosy amatorskie, czy profesjonalne, łączyły je dwie rzeczy: pierwsza, były niepochlebne, druga, ukazywały się na platformach cyfrowych. Celujące w publikacjach z gatunku infotainment amerykańskie portale Gawker i BuzzFeed zaczęły nieomal rywalizować, który z nich bardziej amerykańskiemu pisarzowi dokopie (wygrał ów pierwszy, dzięki odnalezieniu piosenki słuchanej przez główną bohaterkę w ostatnim rozdziale i ogłoszeniu, że jest ona – piosenka, nie bohaterka – „gównem”).
To, najdelikatniej mówiąc, chłodne przyjęcie „Purity” jest symptomatyczne i na pierwszy rzut oka – nieuzasadnione. W końcu Franzen daje czytelnikowi to, do czego od czasu „Korekt” zdążył go przyzwyczaić: długą, wielowątkową powieść, która zaspokaja głód epiki, napisaną prostym, lecz naprawdę wspaniałym językiem, z wiarygodnymi psychologicznie postaciami. Daje nawet więcej i Michiko Kakutani ma całkowitą rację, twierdząc na łamach „The New York Times”, że Franzen osiągnął w swoim pisarstwie nowy poziom. Inaczej niźli w popadających od czasu do czasu w nudę (znakomicie napisaną, ale jednak nudę) „Korektach” albo „Wolności”, zadbał on w „Purity” o sensacyjną fabułę, która powinna zadowolić wszystkich miłośników literatury young adult. Można nawet powiedzieć, że stworzył ambitnego page-turnera, który przykuwa uwagę, cały czas prowokując nas do zadawania sobie najbardziej banalnego pytania: co będzie dalej? Dlaczego więc coraz więcej krytyków i bawiących się w krytyków czytelników zamiast gigantycznej rozkoszy z lektury oferowanej przez „Purity” odczuwa raczej coś, co swego czasu amerykańskie feministki ochrzciły mianem franzenfreude – radości, że autorowi książki „Wolność” tym razem nie wyszło?
Czy sieć zastąpiła socjalizm?Odpowiedzi na to pytanie i na pytanie o przesłanie „Purity” – kto wie, czy nie najważniejszej zachodniej powieści, jaka ukazała się w XXI w. – należy poszukać w tekście opublikowanym przez Franzena we wrześniu 2013 r. w brytyjskim „The Guardian”. Tekst nosił tytuł „Co jest nie tak ze współczesnym światem?” i był to tytuł nadany przez redakcję. Sam Franzen, przyznał w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że nazwał go inaczej – „Pełzająca apokalipsa”. Co jest zatem nie tak ze współczesnym światem? I jaka apokalipsa po nim pełza? Odpowiedź Franzena jest prosta: internet, który pozbawił debatę publiczną waloru selektywności, spłycił język literacki (autor „Korekt” szczególnie naskakiwał na znanego z zamiłowania do Twittera Salmana Rushdiego), zniszczył rynek księgarski (tu głównym oskarżonym był Jeff Bezos), a z konsumentów produktów komputerowych zrobił wyznawców (aż głupio pisać apologetyczną wobec Franzena recenzję na laptopie z nadgryzionym jabłkiem…). „Co jest nie tak ze współczesnym światem?” – to dla „Purity” tekst założycielski, tak jak założycielskim tekstem dla „Korekt” był esej Franzena pt. „Po co się przejmować?” z 1994 r., w którym młody autor dwóch ciepło przyjętych przez krytykę powieści, zlekceważonych jednak przez czytelników, utyskiwał na brak wielkiej epiki.